Single na tropie złotego pociągu

Dla większości z nas sezon urlopowy dobiega końca. Pora wracać do pracy po wakacyjnej (dłuższej lub krótszej) przerwie. Tak też dzieje się u singli, którzy tworzą duszpasterstwo osób stanu wolnego działające przy naszej parafii. Oficjalnym zakończeniem letnich wojaży był zorganizowany w dniach 10-13 września wyjazd w Góry Sowie.

 

Obejrzyj zdjęcia

 

Chciałoby się powiedzieć, że tam wszystko się zaczęło i wszystko się skończyło. A to za sprawą tego, że właśnie tam rozpoczynaliśmy nasz sezon urlopowy, kiedy to ponad 20-osobowa grupa wyjechała na czerwcowy długi weekend do Pieszyc. Tam też nasze wspólne wypady na ten czas przyszła pora zakończyć. Tym razem pomimo tego, że to samo miejsce, to zupełnie inne atrakcje. Odkryliśmy zupełnie inne wejście na Wielką Sowę i okazało się, że jak jest dobre towarzystwo, to nawet pogoda zmienia się na taką, której oczekiwaliśmy. Natomiast spacer na Kalenicę był niesamowitym odkrywaniem talentów drzemiących w ludziach. Zaś pobyt w sztolni Osówka, który miał być trasą ekstremalną był bardzo dobrą zabawą i sprawdzeniem siebie. Okazało się, że to ekstremalne doświadczenie przeżyliśmy wcześniej, w trakcie próby dotarcia do górskiej bazy. Oj działo się, działo. I to wcale nie za sprawą złotego pociągu, za którym bardzo uważnie się rozglądaliśmy. Niestety jeszcze tym razem nie udało nam się go znaleźć. Nie jest to jednak pesymistyczne stwierdzenie, ale zachęta, by tam jeszcze wrócić.